Spełniając Boże marzenie....
- ks. Łukasz Michalczewski
- 17 lip 2015
- 3 minut(y) czytania

Idąc pieszo na Jasną Górę, przez wiele dni, średnio po 30 km, można dojść do wniosku, że taka pielgrzymka jest miniaturą ludzkiego życia. Podobnie jak dziecko przychodzi na świat, tak z wielką radością wychodzi się na pielgrzymi szlak, wśród tłumu przyjaciół odprowadzających pielgrzymów, składających gratulacje i intencje modlitewne.
Kroczy się we wspólnocie - tak jak we wspólnocie Kościoła, w której przez łaskę Boga otrzymujemy wszystko co potrzebne do zbawienia i uświęcamy się przez wzajemne czynienie dobra.
Na pielgrzymce mówimy do siebie niezależnie od wieku „bracie” albo „siostro”. Jest to taka rodzina, która stanowi oparcie i pomoc, ponieważ to oni pomogą nieść plecak, gdy sił zabraknie, oni podadzą coś do jedzenia i picia, gdy nam już tego zabrakło, to z nimi będzie się chodziło na noclegi, albo „jechało na pace” gdy kontuzja wymusi dzień odpoczynku.
Jesteśmy zdani na siebie: ktoś niesie nagłośnienie, ktoś sprawuje opiekę medyczną, ktoś szuka noclegów, ktoś układa bagaże na ciężarówce. Bez tej wspólnoty jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo, zejście z właściwej drogi do celu, pobłądzenie.
Pielgrzymka jest obrazem życia także dlatego, że nie wiemy co nas spotka. Może być to ulewny deszcz albo upał, może cierpienie z powodu pęcherzy na stopach, albo zapalenia ścięgien. Trzeba zaufać i zdać się na Opatrzność Boga, który na różne sposoby troszczy się o nas. Bóg nie obiecuje, że życie będzie łatwe i przyjemne, ale że jego ukoronowanie w niebie będzie wspaniałe. „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mk 13,13). Tak właśnie Bóg wplata w nasze życie zarówno rzeczy dobre jak i trudne do przyjęcia, ale które trzeba przeżyć, tak samo jak na pielgrzymce może się trafić gościnny dom i wygodny nocleg, a czasami karimata i śpiwór w szkole na podłodze, czy remizie i jeszcze długa kolejka do toalety. Może się trafić suto zastawiony stół, albo bardzo skromny. Zawsze odnajduje się miłość Boga, w tych wszystkich naszych dobrodziejach i gospodarzach, którzy otwierają przed pielgrzymami swoje serca i domy, dzieląc się tym co mają. Jesteśmy świadomi, że oni czynią to z motywu miłości i wiary, że „gość w dom, to Bóg w dom” oraz „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje” (Mt 10,40). Pielgrzymka wyzwala ogromną ilość dobra w dobrodziejach i samych pielgrzymach, którzy otrzymują i sami mogą świadczyć uczynki miłosierdzia względem siebie. W centrum każdego dnia jest Eucharystia, która daje duchową siłę i motywację do kroczenia w kierunku Jasnej Góry, gdzie króluje Maryja prowadząca do Swojego Syna - Jezusa, który jest Zbawicielem, drogą, prawda i życiem. Na drodze do Niego, tak jak w życiu niezbędna jest modlitwa, dlatego pielgrzymi modlą się, śpiewają, wspólnie się radują, a gdy trzeba cierpieć to jak prawdziwi pokutnicy, przyjmują to ze skruszonym sercem.
Ponadto pielgrzymka uczy tego, co jest w życiu ważne- daje czas na przemyślenia, zrewidowanie swojej hierarchii wartości i poukładanie spraw na nowo. Kiedyś Izraelici błąkali się przez 40 lat na pustyni, zanim przeszli z niewoli Egipskiej do ziemi obiecanej, trwało to tak długo bo wymagali oczyszczenia, byli narodem zbuntowanym i niepokornym, nieufnym wobec Bożych przykazań.
Pielgrzymka też jest czasem oczyszczenia, ponieważ możemy poznać prawdę o sobie. Wtedy gdy jesteśmy słabi, zmęczeni i głodni to nie mamy już siły na udawanie kogoś kim się nie jest, maski które zakładamy, same zaczynają spadać. Dostrzegamy swoją pychę, egoizm, zachłanność już w pierwszych dniach, kiedy się okaże, że inni też są głodni, spragnieni, brudni i mają takie samo prawo jak my, do tego, aby coś zjeść i umyć się. Dodatkowo pielgrzymka odrywa od codzienności, zrywa więzy marnowania czasu przed telewizorem czy komputerem, uwalnia od nałogów, uświęca przez nauki rekolekcyjne.

Najpiękniejszym dniem na pielgrzymce jest wejście na Jasną Górę, kiedy wiele osób z radości i wzruszenia ma łzy w oczach. Msza św., Apel Jasnogórski w Kaplicy Cudownego Obrazu, chwila adoracji i złożenie tych wszystkich intencji serca, z którymi się szło. Wielkie dziękczynienie, za pielgrzymkę, pewność, że ten trud miał wartość i ,że udało się dojść do Matki Boskiej tylko dzięki pomocy Chrystusa, obecnego w braciach i siostrach. Analogicznie śmierć, będzie końcem naszego ziemskiego pielgrzymowania do Boga. Jeśli szliśmy właściwą drogą, uczciwie i za głosem przewodnika to cel tej wędrówki, spotkanie z Bogiem, radość i szczęście będzie trwało wiecznie.
„W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2Tm4,7-8).
Comments